Przejdź do treści

Podsumowanie czwartku

Kwiaty Ukrainy, reż. Adelina Borets i spotkanie z reżyserką. Prowadzenie: Łukasz Szul.

Wojna z deweloperami i wojna w Ukrainie mają wspólny mianownik dla 67-letniej Natalii. Jak twierdzi reżyserka konkursowego filmu Kwiaty Ukrainy, to obraz wojowniczki.

Natalia jest gwiazdą, jest idealną bohaterką. Mogę nazwać ją swoją przyjaciółką. Ludzie ją kochają, ale również jej nienawidzą. Jedyna, która się nie poddała i została – opowiadała Adelina.

Plastyczny obraz autorki opowiada o zmianach. Tych wewnętrznych jak i zewnętrznych, które nie są zależne od nas. – Tytuł przekładał się na formę. Pojęcie zmiany, którą chciałam pokazać w filmie. Pory roku zmieniają się i wszystko umiera. To metafora zmian pokoleniowych – mówiła.

Rozmowę z twórczynią poprowadził Szymon Szul z Uniwersytetu Łódzkiego.

Relację przygotowała wolontariuszka: Justyna Waliszewska.

fot. Anna Krakowiak

 Matczyzna,  reż. Hanna Badziaka, Alexander Mihalkovich oraz spotkanie z reżyserem. Prowadzenie: Szymon Szul.

W wojsku są trzy okresy. W pierwszym z nich – żołnierz ma niszczoną wolę, praktycznie zostając niewolnikiem. Razem ze mną do wojska poszło 70 mężczyzn. W ciągu trzech dni każdy stopniowo się podporządkował. Tutaj mówimy także o idealizacji fali w białoruskim wojsku – tłumaczył widzom po seansie konkursowego filmu Matczyzna reżyser Alexander Mihalkovich.

Przemoc przekazywana jest dalej. Ten, kto był poniżany i dręczony w wojsku staje się innym człowiekiem – dodał.

Rozmowę z Alexandrem Mihalkovichem prowadził Szymon Szul z Uniwersytetu Łódzkiego.

Relację przygotowała wolontariuszka: Justyna Waliszewska.

fot. Anna Krakowiak
Wiarygodnie, Atrakcyjnie i Rzetelnie, czyli festiwalowe spotkanie z reporterem TVN UWAGA! Tomaszem Patorą.
 
Licealiści z łódzkich szkół mogli się dzisiaj dowiedzieć, na czym polega prawdziwe dziennikarstwo. Bez obłudy i bez lukru.
Tam, gdzie zaczyna się sprzedaż, tam kończy się dziennikarstwo. I tam, gdzie ciekawe wygrywa z ważnym. Wtedy cel nie ma znaczenia – opisał istotę tego zawodu Tomasz Patora – reporter programu „Uwaga”.
 
Reporter zapytany o swoją misję dziennikarską odpowiedział że istotą jest to, żeby nie zapominać po co tu jesteś. Masz poczucie, że robisz to po coś. Ja się w pracy nie nudzę. Nie bójmy się iść w to, co nieznane. 
Fot. Mikołaj Zacharow

Zestaw filmów Józefa Robakowskiego,  spotkanie z profesorem Józefem Robakowskim. Prowadzenie: dr Michał Dondzik. 

Jej gwiazda zgasła, ale dla mnie jest totalnie wybitną artystką. Ona jest harda, twarda… po prostu niesamowita kobieta. a w niej odkryłem niesłychaną awangardzistkę, ona jest prekursorem absolutnym – tak o Katarzynie Kobro mówił profesor Józef Robakowski. – Dzisiaj po raz pierwszy trzy filmy o Katarzynie Kobro zostały pokazane razem. To jest siła tych filmów – one są takie zdecydowane – dodał.

– Pan zrobił film w Se-Ma-Forze, który jednak kojarzy się z kukiełkami, a tutaj mamy rzeźby? – zauważył prowadzący spotkanie dr Michał Dondzik. 

To był taki chwyt, bo ja byłem operatorem, nigdy nie chciałem być reżyserem. I nasze wszystkie warsztaty były robione właśnie w Se-Ma-Forze. Tam miałem praktykę, więc łatwiej mi więc było zrobić pierwszy film właśnie tam – odpowiedział profesor Robakowski. 

Kompozycje przestrzenne Katarzyny Kobro z 1971 roku powstały w łódzkiej wytwórni Se-Ma-For.

Relację z wydarzenia przygotowała wolontariuszka Paulina Kotulska.
 
fot. Mikołaj Zacharow

Wernisaż Wystawy Dywers 2.0

Wystawa Dywers 2.0 wpisuje się w idee różnorodności i otwartości, promowane także przez Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu – powiedziała na wernisażu koordynatorka Festiwalu, Joanna Zielińska.

Wystawa Dywers 2.0 prezentuje prace Bartosza Kałużnego, fotografa z Uniwersytetu Łódzkiego. Ekspozycja porusza tematy społecznej różnorodności, włączając się w dyskusję o tożsamości seksualnej, kryzysie bezdomności czy zdrowiu psychicznym.

Wystawę można oglądać w czasie trwania Festiwalu (10-13 października) w Muzeum Kinematografii w Łodzi przy pl. Zwycięstwa 1 w godzinach 11:00-21:00.

Relację z wydarzenia przygotowała wolontariuszka Karolina Cebulska.
Fot. Mikołaj Zacharow

Gdy powieje Harmattan, reż. Edyta Wróblewska oraz spotkanie z reżyserką. Prowadzenie: dr Ewa Linek.

Jest to dla mnie niezwykle ważna produkcja, pracowałam nad nią 5 lat. 7 lat temu pojechałam do Ghany, gdzie spotkałam główną bohaterkę – rozpoczęła spotkanie po seansie filmu Gdy powieje Harmattan reżyserka Edyta Wróblewska.

Mój wolontariat polegał na tym, że pomagaliśmy dzieciom, które zostały uratowane z niewoli. Ksiądz Piotr Wojnarowski przedstawił mi Barbarę. Ta dziewczyna mnie zauroczyła. Biła z niej niesłychana charyzma. Dowiedziałam się od księdza, jaką Barbara ma historię. Byłam zszokowana. Długo myślałam czy podołam nagraniu tego filmu – dodała.

Spotkanie z twórczynią poprowadziła dr Ewa Linek.

Relację z wydarzenia przygotowała wolontariusz Michał Antczak.
Fot. Mikołaj Zacharow

Wiarygodnie, Atrakcyjnie i Rzetelnie, czyli festiwalowe spotkanie z Kasia Michalak. Reportaż i dźwięk.

Podczas rozmowy skupiliśmy się na książce autorstwa Kasi – „Dźwięk bez fikcji. O radiowym reportażu artystycznym”. Była to okazja do rozmowy o gatunku, który przeżywa swój renesans…

Dlaczego chciałaś tę książkę napisać? Czym ona dla Ciebie miała być? – zapytała prowadząca spotkanie dr Joanna Bachura-Wojtasik.

Ta książka to właściwie mój doktorat. Postanowiłam zaryzykować i wnieść do tego pisania coś od siebie. Chciałam ją napisać, bo uważam, że reportaż dźwiękowy jako gatunek artystyczny jest wciąż za mało obecny. W szeroko pojętej kulturze praktycznie nie istnieje – opowiadała reportażystka.

– Bardzo trudno gatunkom dziennikarskim przebić się do przestrzeni sztuki. Radio postrzegane jest głównie jako medium słowa i muzyki. Dla reportażystów dźwiękowych ta materia to jednak coś więcej – te wszystkie zjawiska dźwiękowe: głos, stukanie, każdy dźwięk, który nas otacza. To niezwykle fascynująca, a zarazem mało znana dziedzina. Dlatego postanowiłam o niej napisać, aby nadać temu nazwę i wprowadzić ją do szerszego obiegu – dodała.

Ja, Rosiński, reż. Piotr Kielar oraz Spotkanie z reżyserem i montażystą Marcinem Szymańskim.

Z racji tego, że film Ja, Rosiński powstawał 10 lat, obie strony, jak mówi reżyser, miały czas dobrze się ze sobą zżyć.

Trzeba to powiedzieć: oprócz tego, że bohater bierze w tym udział dobrowolnie, to jeszcze niczego nie oczekuje. Przez te lata nie pojawił się żaden negatywny komentarz – rozpoczął reżyser.

Przez te 10 lat przeszliśmy przez cały rozwój techniki filmowej, ale największym wyzwaniem było ułożenie historii, by była ona przystępna i ciekawa dla widza – dodał montażysta Marcin Szymański.

– Cały ten film sprowadza się do największego banału, że ten pan rysuje i widzimy jak to robi – podsumował wieloletnią pracę reżyser.

Piotr Kielar podzielił się z widzami ciekawostką. Scena, gdy Rosiński maluje na talerzu partnerkę Krysię za pomocą keczupu i musztardy została przez widzów okrzyknięta najpiękniejszą sceną obserwacyjną.

Spotkanie prowadziła prof. Katarzyna Mąka-Malatyńska.

Relację z wydarzenia przygotowali wolontariusze: Paulina Kotulska i Michał Antczak.
 
fot. Anna Krakowiak

Jestem postacią fikcyjną, reż. Arkadiusz Bartosiak oraz spotkanie z reżyserem.

Jestem postacią fikcyjną w reżyserii Arkadiusz Bartosiaka to kolejny film konkursowy, zaprezentowany w ramach tegorocznej edycji Festiwalu. Dokument w niezwykły, intymny sposób portretuje postać Andrzeja Seweryna, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów. Z jednej strony – rozpalonego pasją artystę, pomimo metryki nadal całym sercem zaangażowanego w twórczą pracę. Z drugiej – prawdziwego człowieka z krwi i kości. Widzimy, że ten, który „w życiu osiągnął już wszystko, co chciał”, także przeżywa swoje wzruszenia, frustracje, wybuchy złości. I stawiamy pytania o to, jaka jest prawdziwa cena wielkości. Po projekcji odbyło się spotkanie z twórcami filmu – reżyserem Arkadiuszem Bartosiakiem, operatorem Kacprem Wójcickim oraz montażystą Filipem Drzewieckim. Rozmowę poprowadził dr Emil Sowiński z Uniwersytetu Łódzkiego.

– Od początku miałem wizję tego filmu. Z Andrzejem omówiliśmy tę wizję właściwie w dwóch zdaniach. Powiedziałem tylko zdawkowo, jak to ma wyglądać i od razu bardzo dobrze się zrozumieliśmy. Później na planie była tylko jedna sytuacja, gdy Andrzej się trochę dziwił, że kręcimy aż tyle materiału… Powiedziałem, że to jest potrzebne, a on się po prostu zgodził. To jest naturalne dla Andrzeja. On jest totalnym profesjonalistą i jeśli wie, że ta druga osoba też jest profesjonalistą, to on ma do niej całkowite zaufanie – opowiadał o współpracy z Andrzejem Sewerynem reżyser filmu, Arkadiusz Bartosiak.

Zapytany o poszukiwanie autentyczności i prawdziwej twarzy aktora podczas tworzenia zdjęć do filmu, operator Kacper Wójcicki powiedział:

– Andrzej jest osobą, która pomimo tego, że umie grać, to jest jednocześnie tak oswojona z kamerą, że tak samo łatwo o niej zapomina. To można było odczuć najbardziej w momentach, kiedy Kasia [Kubacka-Seweryn, producenta filmu i żona aktora] oglądała materiały i miała czasem wątpliwości, czy Andrzej za dużo nie pokazuje. Koniec końców te materiały się ukazały, więc w filmie widzimy bardzo często prawdziwego Andrzeja.

Ja uważam, że on przez cały czas jest prawdziwy – dodał reżyser.

W trakcie dyskusji poruszony został także temat selekcji wielogodzinnego materiału, którym dysponowali twórcy po całodniowych nagraniach:

– Parę miesięcy zajęło mi dojście do pierwszej, scenariuszowej wersji filmu, którą byłbym w stanie pokazać reżyserowi. Ona miała koło pięciu godzin. I kolejne pół roku pracowaliśmy nad tym, żeby stworzyć wersję, którą w ogóle da się pokazać widzom. Andrzej jest osobą, która bardzo dużo rzeczy powtarza – tak samo, cały czas, nie dzieje się nic nowego. A jednocześnie wszystkie te sceny były superatrakcyjne. I dlatego pierwsza wersja filmu była naładowana takimi atrakcyjnościami. Jednak po pokazie my już czuliśmy, że to nie jest wersja ostateczna, bo to się robiło w pewnym momencie powtarzalne do bólu. Dlatego w czasie pracy powstało kilka jego wersji – dzielił się kulisami powstania produkcji montażysta Filip Drzewiecki.

Andrzej nie chciał oglądać tego filmu. Nie wiem, czy to było bardziej zaufanie do mnie, czy strach. Ja byłem jednak przekonany, że on musi zobaczyć go przed premierą. Nie chciałem go stawiać w poczuciu, że czegoś nie dopilnował i zrobił komuś krzywdę. Bo mogło być przecież tak, że ja tego nie czułem, a on czuje. Dlatego ubłagałem go, żeby jednak ten film zobaczył – wspominał Arkadiusz Bartosiak.

I dodał: – On naprawdę był gotów zobaczyć film dopiero na premierze. Proszę to sobie wyobrazić – przecież większość ludzi w takiej sytuacji siedziałaby reżyserowi na głowie. „Pokażcie to, wyrzućcie tamto!”…, a podczas pracy z Andrzejem tak nie było. To jest tej klasy artysta, bo trzeba być artystą, żeby to rozumieć, że ktoś ma prawo do swojej wizji. Chyba nie znam drugiego artysty, który by na to poszedł.

Rozmowę poprowadził dr Emil Sowiński.

Relację z wydarzenia przygotowała wolontariuszka Karolina Cebulska.
 
fot. Mikołaj Zacharow
Skip to content