Przejdź do treści

Festiwale filmowe w zagrożeniu. Panel dyskusyjny o „Łódzkim Festiwalu Filmowym”

Współpraca Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu oraz Festiwalu Kamera Akcja to początek sieci nazwanej Łódzkim Festiwalem Filmowym. Synergia jest jednak dopiero początkiem – potrzebny jest wieloletni plan rozwoju obu wydarzeń, który będzie powiązany z większym finansowaniem z budżetu miasta.

W Muzeum Kinematografii podczas 33. Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu odbył się panel dyskusyjny poświęcony Łódzkiemu Festiwalowi FilmowegoPrzypomnijmy, od tego roku Człowiek w Zagrożeniu połączył siły z Festiwalem Kamera Akcja, tworząc sieć współpracy. 

Czy Łódź potrzebuje festiwalu filmowego? Jak powinien wyglądać? Na te pytania odpowiadali uczestnicy dyskusji: prof. Milenia Fiedler, rektor Szkoły Filmowej, Ewa Puszczyńska, producentka filmowa, Piotr Dzięcioł, prezes Opus Film oraz Jacek Grudzień, dyrektor Wydziału Kultury UMŁ. Dyskusję moderował dr Emil Sowińskifilmoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego.

Na początku spotkania dyrektorzy łódzkich festiwali filmowych przybliżyli z praktycznej strony sposób współpracy oraz opowiedzieli o trudnościach, na jakie napotykają w tworzeniu sieci pod nazwą Łódzki Festiwal Filmowy. Jakub Wiewiórski, dyrektor Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu, podkreślił, że dokonana synergia ma za zadanie przyciągać mieszkańców Łodzi do kina oraz kinomanów do miasta. Przemysław Glajzner, dyrektor Festiwalu Kamera Akcja: – W marcu powołaliśmy sieć współpracy dwóch niezależnych podmiotów, by wydobywać potencjał z festiwali. Chodzi o niezależność, ale też wzajemną pomoc i uzupełnianie się. To nie tylko podążanie za światowym trendem współpracy między festiwalami filmowymi, ale pragnienie, by za naszymi działaniami szły decyzje samorządowe. W tym roku w programie oraz w promocji obu festiwali widać ewidentny wpływ takiej współpracy . Dyrektorzy wspólnie podkreślili autonomiczny charakter obu wydarzeń.

Wspomnienia festiwali filmowych wydają się dobrym początkiem refleksji mającym za zadanie zdefiniować dobry festiwal filmowy oraz jego rolę. Dr Emil Sowiński zapytał zgromadzonych gości o wspomnienia dotyczące inicjatyw filmowych, które wywarły wpływ na rozmówców. Zdaniem prof. Milenii Fiedler współczesne festiwale są zbyt duże, a ich program często sprawia wrażenie
przytłaczającego. Cenię w festiwalach filmowych to, że są miejscem dyskusji na temat filmów. Przy zbyt szerokim programie często mijamy się i nie mamy pola do rozmów – stwierdziła. Ewa Puszczyńska wspomniała Konfrontacje Filmowe, które były wówczas jedynym miejscem kontaktu z kinem „nowohoryzontowym”Piotr Dzięcioł wspomniał łódzkie edycje festiwalu Camerimage. Wspólnie byliśmy z tym festiwalem od początku. Znaczna jego część, warsztaty operatorskie i reżyserskie odbywały się u nas na hali w Opusie. Poznaliśmy wtedy masę ludzi. To było coś dużego. Szkoda, że tego już nie ma – dodał.

Potrzebujemy miejsca do rozmowy o filmie

Przytoczone wspomnienia nasuwają wniosek mówiący z jednej strony o inflacji współczesnych festiwali filmowych oraz o potrzebie miejsca do wspólnej rozmowy na temat filmu. Nadmiar produkcji wydarzeń filmowych stał się tematem dalszej rozmowy. Dr Sowiński pytał gości, jaką drogą powinniśmy iść, myśląc o Łódzkim Festiwalu Filmowym: rozwijać dobrze sprofilowane i silnie zakorzenione w mieście wydarzenia czy może dążyć do importu uznanej imprezy, na przykład wspomnianego już festiwalu Camerimage lub Transatlantyku? Uczestnicy dyskusji jednogłośnie zgodzili się, że należy stawiać na rozwój oraz wsparcie obecnie działających inicjatyw w postaci Festiwalu Kamera Akcja oraz Człowieka w Zagrożeniu.
Doświadczenia Łodzi z Camerimage i Transatlantykiem pokazują, że to powinny być nasze, rdzenne i wymyślone przez łodzian festiwale. Należy rozwijać to, co mamy – rozpoczął Piotr Dzięcioł. Ewa Puszczyńska zauważyła, że potrzebna jest jednoznaczna deklaracja, jakiego festiwalu filmowego oczekują władze miasta. – Odnosiłam wrażenie, że miastu zależy na czerwonym dywanie i wielkich sławach. To miało miejsce przy okazji Camerimage, gdy przyjeżdżali nie tylko znani operatorzy  zaznaczyła producentka. Migracja wielkich festiwali filmowych z Łodzi, zdaniem Puszczyńskiej, nie wynikała tylko z niewystarczającego finansowania. Zastanówmy się, czy chodzi tylko o pieniądze. Oprócz nich powinno być coś, co trzyma dany festiwal w mieście. Widocznie atmosfera miasta nie utrzymała Camerimage. Być może nasze łódzkie środowisko filmowe nie bardzo chciało mieć taki festiwal? – podkreślała. – Łódź potrzebuje festiwalu, który będzie miał sens. To musi być głęboko przemyślana inicjatywa, która będzie wiedziała do kogo chce być kierowana. Należy zdecydować, czy będzie to festiwal dla łodzian, czy dla publiczności, która będzie to miasto odwiedzała. To dłuższy proces, ale wykonalny. Potrzebna jest głęboka współpraca z Urzędem Miasta oraz naszym środowiskiem filmowym. To muszą być wspólne, dalekosiężne plany – dodała Ewa Puszczyńska. Jej zdaniem Istotne jest połączenie emocjonalne twórców z festiwalem. Jako twórcy, producenci powinniśmy pomóc festiwalom rozwijać się i rozpromować je poza Łodzią – stwierdziła.
Jacek Grudzień stwierdził także, że ogłaszana śmierć Łodzi filmowej to kalka. Pamiętam długi tekst, który starał się udowodnić tezę, że Łodzi filmowej już nie ma. Czytam ten artykuł i zastanawiam się dlaczego? Było to krótko po Oscarze dla Idy, kiedy pojawiły się sukcesy Zabij to i wyjedź z tego miasta, niedługo potem pojawiła się Aida. Cały czas funkcjonował MOMAKIN, a Opus Film wyprodukował najlepsze współczesne polskie seriale z Klangorem, Ultravioletem i Belfrem na czele – skomentował Grudzień. Największą siłą Łodzi filmowej, której nie ma Wrocław, Kraków ani Warszawa są ludzie. To jest Szkoła Filmowa, to są producenci filmowi. To jest wartość tego miasta. Problemem Łodzi jest to, że gdy dzieje się coś fantastycznego, przestajemy to widzieć – dodał.
Uczestnicy dyskusji podkreślili także rolę łódzkiego filmoznawstwa, które jest jednym z największych ośrodków filmoznawczych w Polsce, Muzeum Kinematografii oraz nowopowstałego Narodowego Centrum Kultury Filmowej. Prof. Milenia Fiedler zgodziła się, że Łódź to ważny dom filmu, ale zastrzegła, że ani producenci, ani Szkoła Filmowa nie będą dobrymi twórcami festiwalu
. – Dla mnie jako twórczyni, takie wydarzenia są drogą do widza. Pełnią funkcję nauki odbioru
kina. Nie uwierzę w to, że w Łodzi nie ma publiczności filmowej. Mówimy o dużym mieście uniwersyteckim. Należy pomyśleć o przeglądach festiwalowych, które będą przyciągały łodzian. Należy spełniać funkcje lokalne, ale też odważnie myśleć o strategiach międzynarodowych. To plan na wiele lat – powiedziała rektor Szkoły Filmowej. Profesor zauważyła problem z infrastrukturą łódzkich przestrzeni projekcyjnych. – W Łodzi nie za bardzo mamy kina. Festiwale mogą się rozwijać, ale gdzie mamy te filmy pokazywać? – dodała. Ewa Puszczyńska rozwinęła tę myśl: Niedawno zakończył się Festiwal Kamera Akcja, gdzie ludzie stali w długich kolejkach, by siedzieć na zwykłych krzesłach i oglądać film w hali Szkoły Filmowej. Brakuje nam infrastruktury
– stwierdziła.

Potrzeba materialnego wsparcia

Kluczowym aspektem w powstaniu dobrego festiwalu filmowego są pieniądze. Piotr Dzięcioł zwrócił uwagę, że potrzebne są po to, by utrzymać ludzi, którzy chcą tworzyć łódzkie festiwale filmowe. Jacek Grudzień w odpowiedzi podkreślił, że Fundacja FKA z Wydziału Kultury, którego jest dyrektorem, otrzymuje dotację w maksymalnej wysokości. Wynosi ona 260 tysięcy złotych rocznie. Dla porównania: Light Move Festival w 2017 roku uzyskał z Łódzkiego Centrum Wydarzeń 1 250 000 zł (źródło: Light Move Festival 2017 w Łodzi. Dlaczego nie może trwać dłużej niż jeden weekend?).
W dyskusję włączyli się organizatorzy łódzkich festiwali. Dyrektor Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu Jakub Wiewiórski podkreślił, że sieć wydarzeń jaką jest Łódzki Festiwal Filmowy potrzebuje wieloaspektowej pomocy. Oprócz finansowania z budżetu miasta, potrzebne jest wsparcie infrastruktury festiwali oraz większa pomoc promocyjnaIstotne byłoby wsparcie miasta w znalezieniu dużego sponsora dla łódzkich festiwaliDyrektor FKA Przemysław Glajzner podkreślił rolę Szkoły Filmowej w organizacji Festiwalu Kamera Akcja. Na kilka dni przed festiwalem wyprzedaliśmy bilety i karnety. Nie mieliśmy już możliwości, by więcej sprzedawać, ze względu na ograniczoną przestrzeń i liczbę miejsc w przestrzeni Szkoły Filmowej – zaznaczył dyrektor FKA.  – Tworzenie festiwalu filmowego w Łodzi to jest organiczna, wieloletnia praca – kontynuował Glajzner. Chodzi o budowanie widowni latami, do tego potrzeba całorocznej pracy. Na to trzeba mieć pieniądze. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać pracowników cały rok, by skupiali się na takiej pracy. Minimalne wynagrodzenie roczne z minimalną pensją to 52 tysiące brutto razem z kosztami pracodawcy. Dotacja miejska to 260 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagi inne koszty: noclegi i licencje na projekcje, dotacja z konkursu jest ważna, ale niewystarczająca. Jesteśmy wdzięczni Wydziałowi Kultury, ale jesteśmy zablokowani przez brak transparentnego systemu, by przenieść źródło finansowania z Wydziału Kultury do Łódzkiego Centrum WydarzeńNie ma tam chęci, by rozmawiać o festiwalu filmowym. Chcemy zrobić krok do przodu – podkreślił dyrektor Festiwalu Kamera Akcja.

Kto zapłaci portierowi?

Prof. Milenia Fiedler przybliżyła problemy organizacyjne z jakimi zmaga się FKA. – Co roku toczymy kilkugodzinne rozmowy kto zapłaci dwa tysiące za nadgodziny portiera. W subwencji dla Szkoły nie mamy środków na festiwal, w który chętnie byśmy się angażowali. Cenimy Kamerę Akcję za własną tożsamość związaną z krytyką filmową, dlatego też szkoda, że festiwal odbywa się niemal partyzancko. By zrealizować koncepcję Łódzkiego Festiwalu Filmowego potrzebna jest kilkuletnia perspektywa oraz inwestycja. Tego nie da się zrobić siłą woli – podkreślała rektor Szkoły Filmowej. Ewa Puszczyńska zgodziła się z prof. Fiedler: – Potrzeba trzyletniego planu rozwoju, na który odpowiedzią będzie finansowanie Łódzkiego Festiwalu Filmowego z budżetu miasta na poziomie pozwalającym na rozwój.

Jacek Grudzień podkreślał, że szansa Łódzkiego Festiwalu Filmowego to zagospodarowanie skarbu Łodzi filmowej: połączenie producentów, MOMAKIN, Szkoły Filmowej oraz znakomitego filmoznawstwa. Grudzień zapewniał, że film jest mu bardzo bliski i chce go wypozycjonować. Podkreślał, że jego dział dysponuje budżetem 1,5 miliona zł na wszystkie wydarzenia. Po większe pieniądze należy się zwracać do Łódzkiego Centrum Wydarzeń, to oni finansują Festiwal Światła, oni finansują Polówkę – dodał Grudzień. Podobne argumenty już wcześniej komentował dyrektor FKA Przemysław Glajzner, który mówił o potrzebie transparentnych zasad przeniesienia finansowania między Wydziałem Kultury a Łódzkim Centrum Wydarzeń– To Łódzkie Centrum Wydarzeń jest organem, który zajmuje się organizacją festiwali. Jesteśmy razem, jesteśmy silni, chodźmy do centrum festiwalowegoNa ten moment jesteśmy już przy suficie. Istotna jest presja i pokazanie, że to jest ważne przedsięwzięcie. Musimy pokazać na czym będzie polegała wartość dodana – powtarzał Grudzień. – Możemy umówić się w tym gronie, utworzyć pewną strefę wpływów. Razem ze mną jako osobą, która będzie z wami rozmawiała. Festiwale muszą jednak mieć miejsce tam, gdzie był Transatlantyk, czyli Łódzkim Centrum Wydarzeń. Tak jest skonstruowane finansowanie kultury w mieście. Sieciowanie to początek – mówił dyrektor Wydziału Kultury Miasta Łodzi.

Filip Grzędowski
Komentarz:
Niezależnie czy aktualnie szczycimy się hasłami „Łódź filmowa”, czy „Miasto filmu UNESCO”, a także jak bardzo cenimy łódzkich producentów filmowych, łódzkie filmoznawstwo oraz Szkołę Filmową, samo podkreślenie wagi synergii Festiwalu Kamera Akcja i Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu nie będzie wystarczającą receptą na problemy łódzkich festiwali filmowychDyskusja w Muzeum Kinematografii podkreśliła rolę wzajemnej, wielopodmiotowej współpracy oraz konieczność pielęgnacji i rozwijania tego, co jest już w Łodzi obecne. Istnieje ewidentna potrzeba ratowania miejsc dyskusji o filmie, na którą odpowiedzią powinny być konkretne działania. Zapowiedź stworzenia długoterminowej strategii rozwoju Łódzkiego Festiwalu Filmowego, pomoc Szkoły Filmowej w Łodzi oraz wsparcie łódzkich producentów filmowych powinny być ważnym argumentem dla władz miasta. Należy podkreślić apel Przemysława Glajznera o uporządkowanie i transparentność przejścia między Wydziałem Kultury, a Łódzkim Centrum Wydarzeń.

Filip Grzędowski

19.10, czwartek,  17:00
Panel dyskusyjny: Łódzki Festiwal Filmowy: Milenia Fiedler,  rektor Szkoły Filmowej w Łodzi, Jacek Grudzień, dyrektor Wydziału Kultury Miasta Łodzi, Ewa Puszczyńska, prezeska Extreme Emotions, Piotr Dzięcioł, prezes Opus Film.
Prowadzenie: dr Emil Sowiński, Uniwersytet Łódzki. 

Organizatorem Festiwalu Mediów Człowiek w Zagrożeniu jest Muzeum Kinematografii w Łodzi.

Festiwal realizowany  jest dzięki dofinansowaniu z budżetu Miasta Łodzi pod honorowym patronatem Prezydent Miasta Łodzi – Hanny Zdanowskiej. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.  Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu i Festiwal Kamera Akcja tworzą sieć współpracy pod nazwą „Łódzki Festiwal Filmowy”.

Partnerem merytorycznym Festiwalu jest Uniwersytet Łódzki.

Patronat honorowy:  Prezydent Miasta Łodzi Hanna Zdanowska, Patronat Rektora Uniwersytetu Łódzkiego, Szkoła Filmowa w Łodzi, Politechnika Łódzka.

Partnerzy: PGE Dystrybucja, Atlas Sztuki, Monopolis, Narodowe Centrum Kultury, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, EC1, Łódź Film Commission, MCKB, Exaqua, Zoolek, Today’s, Audionomia, Łódzkie Centrum Wydarzeń, FINA, Biblioteka Miejska w Łodzi, Extreme Emotions, Łódzkie Centrum Filmowe, Toyota Brzezińska, Teatr Komedii Impro w Łodzi, Festiwal Kamera Akcja, Łódzki Festiwal Filmowy.

Patroni medialni: Tygodnik Angora, Radio Łódź, Radio 357, Łódź.pl, Wyborcza.pl, Filmpolski.pl, Raport o Stanie Świata, Spoiler Master, Brzmienie świata z lotu Drozda, K3. Podcast o dobrym życiu, Instytut Spraw Obywatelskich. 

Miejsca festiwalowe: Muzeum Kinematografii w Łodzi, Think Film, Monopolis, Winni, NieWinni, WspółWinni.

Skip to content